sobota, 6 października 2012

Rozdział 5

 Co chwilę spoglądałam na duży czerwony zegar uwieszony na końcu korytarza. Z każdą sekundą krótsza wskazówka była bliżej 12.
Dobrze, że jest tu coś do siedzenia. Po 4 godzinach ciągłego chodzenia po sklepach nogi chciały nam odpaść, przynajmniej mi . Adrianne wydawała się być zadowolona przymierzając kolejne sukienki. Zabrałyśmy ze sobą Margarett, z nią nie da się nudzić. Siedziała obok z 3 torbami popijając kawę i przerzucając strony jakiegoś kolorowego czasopisma. Adi zaczęła od dodatków ,zamiast w kreację zainwestowała najpierw w zamszowe fioletowe szpilki , minii torebkę i biżuterie w podobnych odcieniach kolorystycznych
-Jak tam misia ? Margarett odłożyła gazetę na stojaczek .
-Przepraszam ,że cię tak wyciągnęłam ,ale przynajmniej mam z kim pogadać.
 -No co ty ,nie przepraszaj !  Twoje towarzystwo wole dużo bardziej niż towarzystwo mojego telewizora  i wygodnych kapci.
- I jak ? Adi wyszła z przymierzalni okręcając się kilka razy.
-Hmmm.. Taka sobie . Sukienka była za kolana więc skracała już dość krótkie nogi przyjaciółki.
I ten kolor ,jakoś tak smutno,miałam dość ciągłego czekania ale nie będę jej mówić ze wygląda ładnie kiedy tak nie wygląda. Zresztą Margarett potwierdziła moją opinię.
-Poszerza się w biodrach .
Adi wróciła  za kotarę , i użerała się z zapięciem następnej sukienki.
-Dzwonił dziś do mnie ojciec - spojrzałam na uśmiechającą się do kasjera  Margaret.
- O,postarał się .. Zero kontakt przez prawie rok a tu telefon? Dobrze że w ogóle zna twój numer - przyjaciółka oderwała wzrok od przystojnego mężczyzny .
-Byłam bardziej zaskoczona niż ty...  a raczej wściekła . Wiesz o co pytał ? Czy starcza mi pieniędzy? Rozumiesz? dzwoni tylko po to żeby spytać czy mam pieniądze... a studia? mieszkanie ?moje życie prywatne ?  zdrowie ?JA? Nic go nie obchodzi ,tylko pieniądze . Łza poleciała mi po policzku .Szybko ją wytarłam i uśmiechnęłam się widząc wychodząca Adrianne.
-A ta? -usłyszałyśmy głos przyjaciółki.
-Ta jest piękna ,a raczej ty w niej jesteś jeszcze piękniejsza. -Margarett puściła oczko do Adi
-Słodko wyglądasz , przyglądałam się blond piękności . Dopasowana sukienka przed kolana ,bez ramiączek ,drobne cekiny wokół biustu i pionowe fale kończące materiał ,cała promieniała  ze szczęścia ,to za pewne  dzięki Davidovi .Cieszyłam się razem z nią.
-Też mi się podoba, lecę się przebrać i kupujemy! -przyjaciółka uśmiechnęła się słodko i znikła za kotarą.
-I co mu powiedziałaś? -spytała Margarett przyglądając się mojemu smutnemu wyrazowi twarzy.
-Że w porządku ,za miesiąc ostatni egzamin a potem praca. Zaproponował nawet ,abym wróciła do Lizbony ,a on załatwi mi posadę w firmie.
- A ty?
-Odmówiłam. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
-Nat to twój tata !
-Ojciec! Nienawidzę go. Łza z oka powędrowała na moje spodnie .Przypomniały mi się wszystkie chwile kiedy zostawiał mnie samą mnie i mame ,nic oprócz pieniędzy się dla niego nie liczyło.Nigdy.
-Nie płacz misia - Margarett przytuliła mnie z całej siły.
- A co to za przytulasy? Beze mnie ?Adi uwiesiła nam się na szyjach
No już koniec tego dobrego .. idziemy! Podeszłyśmy do kasy.
 

-No to fryzjer ! -krzyknęła Adrianne machając torbami , Szybko szybko bo się spóźnimy a Ivo nie lubi spóźnialskich i nie daj Boże zrobi ze mnie jakieś czupiradło !
-No idziemy przecież ,było nie przymierzać godzinę tych samych sukienek - spojrzałam jej w oczy i szturchnęłam Margo z uśmieszkiem na twarzy.
-To tu ,przyjaciółka weszła do ekskluzywnego salonu, mistrz-fryzjer Ivo ,miał nie naganną fryzurę i jak przystało na ten zawód z jego płcią obcisłe jeansy .
-Witaj piękna -podbiegł do Adrianne i razem wykonali przywitanie " cmok cmok' bez cmoka .
- To cóż dziś będziemy czynić na twej głowie? -spytał z dziwnym akcentem
-Ja na koniec ,ta oto dama dziś będzie twoją podopieczną -Adi wskazała na mnie palcem
- Aaa ,to ,to ? Co to?-Ivo przyłożył ręce do twarzy
-Jak to ja ? -spojrzałam na przyjaciółkę z uniesionymi brwiami
-Ivo ,kochany oddaje ci Natalie pod twoje wspaniałe ręce ,zrób z jej włosów bóstwo. Adi uśmiechnęła się do fryzjera a następnie do mnie.
Miałam zniesmaczoną minę ,co ona chcę od moich włosów ,no ale co ,mi tam ,raz się żyje. Usiadłam na wygodnym fotelu i wsłuchałam się w piosenkę lecącą właśnie w radiu. Hiszpańska muzyka ,radio Caos .
Margarett i Adi prawie zasnęły na kanapie , ja byłam temu bardzo bliska .... jedno oko się przymykało i drugie i otwierało i znów...
-Gotowe! -krzyknął mi do ucha Ivo
Spojrzałam w wielkie lustro na przeciwko , nie wiedziałam co powiedzieć , patrzyłam i patrzyłam . Włosy były krótsze ,  lekko rozjaśnione i pocieniowane dzięki czemu zaczęły mi lekko skręcać w delikatne fale.
-Nawet ładnie -udałam obojętną ,w głebi duszy cieszyłam się że wyglądam lepiej,nareszcie jak dziewczyna
-Nawet ?Nat wyglądasz pięknie ,aaa kocham cię ! Margarett podbiegła do mnie i nie mogła przestać patrzeć na włosy. A Adi ? Adi twierdziła że jestem od niej teraz ładniejsza co oczywiście nie było w żadnym wypadku prawdą.
-No dobrze idźcie teraz do sklepów na zakupy ! Nat musisz w końcu mieć coś sexii! Adi uśmiechnęła się do Ivo  siadając na fotelu ,teraz to jej głowa  była w jego rękach.


-Kochana jakie ty masz piękne niebieskie oczka ,dopiero teraz to widzę -Margarett wpatrywała się w moje oczy.
-Oj przesadzasz ,ty masz ładniejsze.
-Nie prawda! Misia jesteś piękna i koniec! A właśnie jak siedziałaś na fotelu Adrianne zaproponowała żebym skoczyła z tobą też do kosmetyczki.
-Ale po co?
-Po co po co, no Nat od dziś masz byś taka jaką cie poznałam ,pamiętasz jeszcze tą szaloną brunetkę w krótkich spódniczkach ? To było czasy...
-Ale Margo ,proszę cię nie przypominaj mi o tym wiesz co się stało ,a to było dla mnie naprawdę bardzo trudne. Nie da się tego od tak wymazać.
-Wiem ,ale minęły już 2 lata , musisz w końcu zapomnieć ! Bo życie nie jest długie i z każda chwilą jesteśmy bliżej jego końca.
Westchnęłam głęboko ,Margarett miała racje , powinnam zapomnieć . 
-No dobrze ,zrobię to dla was i odwiedzę kosmetyczkę -uśmiechnęłam się do przyjaciółki .


Przechadzałyśmy się po stolicy pięknego kraju- Hiszpania. Tysiące turystów z różnych stron świata  przyjeżdżało tu ,aby odpocząć od codzienności i korzystać z zalet tego wspaniałego państwa .
- Matko, misia jeszcze w takim wydaniu to ja cię nigdy nie widziałam -Adi nie mogła przestać na mnie patrzeć.Zresztą nie tylko ona , mijając każdego na ulicach Madrytu nie spotkałam osoby nie obmierzającej   mnie przynajmniej jednym spojrzeniem. To było przyjemne , ale zarazem trochę dziwne ,dawno się tak nie czułam . A dziś czułam że od teraz wszystko się zmieni.,całe moje życie,moja osoba. Usiadłyśmy na zewnątrz Madryckiej kawiarenki zamawiając lody śmietankowe. Dziewczyny prawie w ogólne nie odwracały ode mnie wzroku Zaczynało mnie to trochę irytować ,ale co się dziwić   wyglądałam  zupełnie inaczej. Miałam na sobie krótką ,zwiewną ,białą ,koronkową sukienkę i czarne szpilki  które podkreśliły moje długie nogi.A  pofalowane włosy i lekki makijaż zrobił ze  mnie inna wizualnie osobę .Wewnętrznie też zaczynałam stawać się inna ,to dzięki tej metamorfozie. Dostałam dużą dawkę odwagi.
Poszłam do kawiarenki po zamówione desery. W środku było dość duszno bo znajdowała się tam spora liczba osób. Większość zgromadziła się przed samym barem otaczając jakiegoś mężczyzną,chcieli od niego autografy ,a on robił sobie z nimi z zdjęcia i podpisywał kartki. Próbowałam się przepchnąć po zamówienie i przez przypadek zderzyłam się z owym mężczyzną. Wypadła mi torebka  i schyliłam się żeby ją podnieść ale on zrobił to pierwszy.
-Proszę. -podał mi torebkę zalotnie się uśmiechając
-Dziękuję -odwzajemniłam uśmiech.
-Fabregas ,Cesc Fabregas ,miło mi  -podał rękę
-Natalie - uśmiechnęłam się zdezorientowana, chłopak najzwyczajniej w świecie onieśmielał mnie swoim pięknym uśmiechem.
-Będziemy tak stać ? Może usiądziesz ze mną? -spytał
-Jestem ze znajomymi i przyszłam po lody -wzięłam talerzyki z deserem i uniosła je do góry szeroko się uśmiechając.
- To może podasz mi swój numer?
Zastanawiałam się chwile czy podać numer obcemu mężczyźnie, to nie w moim stylu ,ale czemu nie .Zresztą kojarzyłam go ale nie wiedziałam dokładnie z kąt.
-Jasne , 523-***-457.
-To nie przeszkadzam, do zobaczenia . Jeszcze raz się uśmiechnął i wyszedł z kawiarenki.
Byłam jakaś taka ,szczęśliwa o tak to dobre słowo, ludzie się do mnie uśmiechali ,kobiety spoglądały na mnie z zazdrością w oczach ,a ja byłam pewniejsza siebie.... nawet jakiś przystojniak poprosił mnie o numer.
Podeszłam do stolika kładąc lody przed dziewczynami.
Adi i Margo wychwalały mój ubiór ,nogi, włosy i oczy ,ale ja byłam myślami zupełnie gdzie indziej.  Wiedziałam ,że od dziś wszystko się zmieni ,ja się zmienię . Będę tą Natalie którą wszyscy kiedyś kochali....
----------------------------------------------------------------------------

 Lena





9 komentarzy:

  1. świetny rozdział. Dawno tu nie zaglądałam. czekam na next. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Noooo ! W końcu facet, którego uwielbiam ! Cesc <33333 Od razu lepiej mi się to czyta :D No i Nat po metamorfozie xd Czeeekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że wróciłaś :-D. Rozdział świetny! Super, że Natalie przeszła przemianę xd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że wróciłaś! Cały czas czekałam na dalszą część. A rozdział super. Czekam na następny.
    dom-grafiki.blogspot.com
    To jest mój nowy blog, z nagłówkami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje za komentarz u mnie :) .
    podoba mi się fabuła :) . Cieszy mnie metamorfoza głównej bohaterki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nareszcie następny odcinek :D zmiany fajne czekam na nstępny :) i zapraszam też w sobotę na następny odcinek. Czy Kuba wygra zawody? www.opowiadaniadlakazdego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli masz ochotę, to zapraszam na rozdział pierwszy, który pojawił się już na blogu http://brytyjski-akcent.blogspot.com Skomentowałaś prolog, więc pomyślałam, że zainteresuje cię to, że opublikowałam nowość. ;)
    Pozdrawiam i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest Cesc, jest impreza. Tzn. coraz bardziej mi się podoba.
    Kocham < 333333
    I idę czytać dalej. :D
    http://always-and-forever-barcelona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń