piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 8


Szłam w kierunku drzwi wejściowych. Było już dość ciemno, ale droga była oświetlona wysokimi, prawie pod same gwiazdy lampami ,dającymi blask na co najmniej 500 metrów.
Wokół otaczał mnie świetnie zaprojektowany, wielki ogród. Najrozmaitsze rośliny, drzewa, krzewy. Po prostu raj dla oka. Muszą tu mieszkać naprawdę bogaci ludzi. Takie domy można oglądać jedynie w telewizji. Nieziemska cisza, słuchać jedynie stukot moich obcasów, naciskających na kostkę brukową. Szczerze mówiąc ona też była niczego sobie, te wzory.
A przede mną wielki , naprawdę wielki budynek. To nie willa tylko jakieś królestwo. Nacisnęłam dzwonek do drzwi. W międzyczasie rozejrzałam się by nacieszyć oczy. Obok domu znajdowały się dwa budynki, jeden większy od mojego rodzinnego domu we Włoszech ,ale tu był to jedynie garaż. Westchnęłam. Nigdy nie żyłam w biedzie ,ale to co widziałam tutaj… Usłyszałam szelest kluczy wkładanych do zamka. To co zobaczyłam za drzwiami było znacznie większym rajem ,ale już nie tylko dla oczu , ale i dla serca.
-Natalie? – wysoka blondynka obmierzyła mnie wzrokiem, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Mama? –dosłownie osłupiałam, stałam tam jak głaz, który nie może wykonać żadnego ruchu. Nie widziałam jej od całych 4 lat, a teraz stała tu przede mną. Jeszcze chwila a do oczu zaczęły by napływać mi łzy radości.. Strasznie się zmieniła, ale tą więź która nas łączyła odczułabym wszędzie. W końcu to ona, kobieta która 22 lata temu dała mi życie.
-Wejdź kochanie.-zaprosiła mnie do środka. Wnętrze budynku jak i widoki na zewnątrz również wyglądało oszałamiająco. To zapewne dzieło jakiegoś projektanta. Najmniejszy szczegół tworzył z resztą zgraną całość. Usiadłam na białej skórzanej sofie w ogromnym salonie . Przede mną stał wielki szklany stolik nakryty serwetą z nadrukiem RM. Ciekawe co to za skrót. Na ścianie w wielkiej podświetlanej ,drewnianej ramie wisiało zdjęcie mamy. Tuż obok taka sama ciekawa konstrukcja, ale z innym wnętrzem. Na zdjęciu był dość przystojny mężczyzna w średnim wieku. Po co mamie zdjęcie obcego faceta w mieszkaniu? Prychnęłam.
Wszystko wokół lśniło, można było przejrzeć się nawet w gigantycznym ekranie od telewizora czy elegancko ułożonych kafelkach.
Blondynka usiadła obok i przypatrywała mi się w ciszy którą przerwał głos jakiegoś mężczyzny, zapewne to ten sam baryton który słyszałam przez domofon.
-Sophie, pozwoliłaś zadzwonić tej pani? –zza dębowych drzwi wysunął się niski, siwawy mężczyzna.
-Otóż kochanie, ten dziwny zbieg okoliczności sprawił ,że u nas w salonie siedzi moja córka. Natalie, Jose poznajcie się.
Wyciągnęłam rękę w kierunku mężczyzny, i analizowałam każde słowo mamy. „kochanie” „u nas”. Czyli to jej facet? Przecież nie rozwodziła się z ojcem, chyba. Moja twarz przybrała nienaturalną minę. Było to wielkie zdziwienie, które nie umknęło mojej rodzicielce.
Trochę poczerwieniała z zakłopotania, które można było wychwycić również na twarzy niejakiego Jose.
-Mamo, możesz mi wyjaśnić co to wszystko ma znaczyć?

-Wstawaj 1 – Fabio darł się do Cristiano w jego własnej sypialni.
_która godzina ?- Ronaldo przetarł zaspane oczy i oparł się na łokciach.
-Wystarczająco późna, żebyś już wstał. – Fabio wziął kawałek ciasta leżącego na dużym stole obok łóżka.
- E,e zostaw to…! Kto cię tu w ogóle wpuścił ?!
-Twoja gosposia. Swoją drogą niezła dupa.
-Stary ona ma 50 lat. –Cristiano opuścił głowę na jedwabną poduszkę z napisem CR7.
-I tak jest niezła -Fabio wybuchnął śmiechem.
Byłeś wczoraj u tej dziewczyny?
-No byłem, jakaś niezła się zrobiła ,chyba jej cycki urosły.
-Ten co, pewnie ją z kimś pomyliłeś.
-Nie to ona . Będzie trochę trudniej, ale dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych-wyszczerzył zęby.
-Oj nie poszła z tobą do łóżka, Cris starzejesz się.- Fabio poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Wal się, tydzień i znajdziesz ją dokładnie tutaj, obok mnie.
-Zobaczymy, zobaczymy . A teraz ubieraj się, bo za godzinę trening.- Fabio skierował się do kuchni mijając po drodze panią Mercedes.
Puścił do niej oczko, a Cris wybuchnął śmiechem.
-Niech pani nigdy więcej nie wpuszcza tu tego mężczyzny przed wcześniejszą konsultacją ze mną.- Cristiano rozkazał gosposi.
-Oczywiście panie Aveiro.- starsza kobieta przytaknęła i z lekkimi rumieńcami na policzkach skierowała się do łazienki. W końcu nie każda kobieta w jej wieku mogła oglądać samego Cristiano Ronaldo odzianego jedynie w bieliznę.
-Niezła ,niezła.- Fabio wychylił się zza kuchennych drzwi i wybełkotał przez śmiech.
Ronaldo uśmiechnął się jedynie pod nosem i poszedł ostudzić ciało poprzez zimny prysznic. Wzniósł głowę w stronę wylotu wody i przejechał palcami po mokrych włosach. Stwierdził, że rozkochanie w sobie tej dziewczyny to zupełna nowość i jego brak doświadczenia w tej sprawie . Przecież jeszcze nigdy wcześniej tak naprawdę tego nie robił, ingerencja w czyjeś serce i uczucia. Uświadomił sobie, że kobiety z którymi sypiał były tylko jednorazową przygodą. Nawet jeśli one twierdziły , że go kochały i zrobiłyby dla niego wszystko jego to nie interesowało. Liczył się tylko on i tamta chwila. Rozkochiwanie tych kobiet to był czysty przypadek, spontan nad którym długo nie myślał. Zaciąganie ich do łóżka było związane jedynie z podrywem, więc teraz czekało go nie lada wyzwanie. Miał po raz pierwszy w życiu rozkochać w sobie kobietę. I najprawdopodobniej musiał zmienić strategię.

Fabio stał obok swojego srebrnego mercedesa, sprawdzając lakier, który jego zdaniem został naruszony.
- Cholera. Widzisz to? – wskazał na miejsce obok zderzaka.
- Przecież tu nic nie ma, twoje auto nie było nawet dotknięte przez muchę.- Cristiano wymownie spojrzał na blondyna.
- To nie moje auto, to moje dziecko! – Fabio poklepał auto po czym pozostawił na lakierze odcisk swoich ust.
Ronaldo spojrzał na niego z uniesionymi brwiami.
- Tobie już naprawdę odbiło. Jedźmy lepiej na trening, bo będziesz musiał zostać na dodatkowych u Karanki.
- Chyba „będziemy musieli”- poprawił do Fabio.
- Ja i tak zawsze zostaje po godzinach- powiedział Cristiano dając nacisk na „ja”.
Usadowił się na miękkim fotelu w mercedesie, a na tylne siedzenia rzucił swoją sportową torbę. Fabio naprawdę traktuje to cacko jak swoje własne dziecko. Nawet wycieraczki miały swój własny wzór. Miejsce obok niego zajął kierowca. Coś tam rzucił pod nosem, żeby Cristiano nie myślał że będzie jego szoferem, ale ten puścił to mimo uszu.
Blondyn odpalił silnik
-Słyszysz tę piękną piosenkę?- cały czas gazował i wsłuchiwał się w warkot silnika.
Ronaldo włączył radio, leciało właśnie „Amor me” czyli nowy madrycki przebój.
-Tak, teraz słyszę.- powiedział, z wyczuwalną ironią.
-Z tobą nie można normalnie przeprowadzić rozmowy na temat motoryzacji. Jesteś taki nie dojrzały.
-Odezwał się, idol srebrnego lakieru na samochodzie i sprzątaczek po 50-tce. –Cristiano wybuchnął śmiechem.
Fabio dostrzegł obiekt swoich westchnień i podjechał bliżej pani Mercedes. Kucała właśnie nad krzewami rosnącymi wokół willi Ronaldo.
Nacisnął na klakson , który wydał mocny ogłuszający dźwięk, po którym kobieta straciła równowagę i najzwyczajniej w świecie przewróciła się lądując na plecach. Odwróciła się z wściekłą miną wygrażając palcem stronę dwóch mężczyzn.Fabio otworzył szybę i wycylił z niej głowę.
-Mam nadzieję , że nic ci się nie stało kochaniutka.
Cristiano oparł głowę o ramię kolegi, cały czas śmiejąc się z biednej gosposi.
Kobieta nie wyglądała na rozbawioną, wręcz przeciwnie, chętnie by ich pogoniła grabiami leżącymi obok. Coentrao wyjechał z piskiem opon pozostawiając ślady kół na kostce brukowej pana Aveiro.


Otworzyłam powieki, żeby zaraz po tym je zmrużyć, nie wyspałam się, chociaż nie powinno mnie to w ogóle dziwić, przecież śpiąc nawet ponad 12 godzin nadal nie mogłabym wylegiwać się w ciepłej kołderce. Dość długo wpatrywałam się w sufit, żeby zorientować się że nie jest to ten sam który mogłam podziwiać codziennie rano. No tak przecież nawet nie jestem w swoim mieszkaniu, zostałam u mamy. Pokój gościnny był niczego sobie, miał własną łazienkę i nawet garderobę. Może mama i jej nowy mąż zapraszają gości na więcej niż pare dni. Tak nowy mąż, wróciłam myślami do wczorajszej długiej rozmowy. Jose poznał mamę w Anglii, w której (jak dotąd myślałam) prowadzi spokojne życie SAMA.
Przebywał tam podczas służbowego wyjazdu, co było najmniej istotne. Chociaż jego stanowisko musiało być wysokie mając tak pokaźne dochody. W końcu nie każdego stać na budowę, a co dopiero utrzymanie takiej posiadłości. Zakochali się w sobie, przynajmniej tak twierdzi on i Sophie. Przeprowadziła się tu do Madrytu tym samym zamieszkując z nim pod jednym dachem . Zapytana, dlaczego przez cały rok pobytu w Madrycie ,nie dała znać o tym swojej córce, zrobiła zdziwioną minę podobną do tej, która pojawił się na mojej twarzy, widząc ją wczoraj otwierającą drzwi.
Ojciec powiedział jej, podczas rozwodu, o którym nawet nie raczyli mnie poinformować, że mieszkam teraz w Barcelonie. Co w ogóle go do tego skłoniło? Nie tylko brak zainteresowania dzieckiem, ale może również chęć zemsty i co za tym idzie zakończenia i tak rzadkich spotkań matki z córką. Wielomiesięczny związek mamy i mojego przybranego ojca, jeżeli można nadać mu takie miano, mógł nazwać ją panią Mourinho.
________________________________________________________________

No to mamy nr 8,a co za tym idzie 2 nowych „aktorów”

Mam już w planach całkiem nowe opowiadanie, które wystartuje pod koniec tego lub po jego całkowitym zakończeniu. Jest tylko jedna sprawa, nie wiem kogo ustawić jako jedno z głównych bohaterów. Moim warunkiem jest jedynie, aby był to piłkarz Realu Madryt.

Do napisania :*

piątek, 26 października 2012

Rozdział 7

Dziwny facet,najpierw zaprasza mnie na kolację a chwilę potem mówi że jednak nie, bo musi zrobić coś ważnegoZ zażenowaną miną schowałam telefon do torby i wróciłam do notatek.Ciekawe o co mu chodziło,że się wstydził? Ale nie wyglądał na takiego,wręcz przeciwnie.Wczoraj w kawiarni łatwo sżło mu z rozmową i nawet wziął odemnie numer.A dziś chętnie bym się z nim umówiła, zrobił na mnie dość dobre wrażenie i był przystojny. Przypomniało mi się z kąd go kojarzę,to jeden z tych piłkarzy Barcelony,pamiętam bo komentatorzy często wypowiadali jego nazwisko "Fabregas",tak to napewno on.
"Kodeks prawa ,ustanowiony w..."
Jak mi się nie chce tego uczyć. Mam dość,ale trzeba przetrwać jeszcze tylko miesiąc na tej Madryckiej uczelni i koniec z nauką.

Czy one muszą się tak drzeć? Z przemyśleń o zakończeniu studiów wyrwały mnie krzyki dziewczyn.Mój wzrok stanął na jednym punkci, a właściwie na jednym osobniku płci męskiej.
Cristiano Ronaldo przyjechał pod moją uczelnie swoim,zapewne nowym,Lamborgini.
Co on tu robi? Przez mózg przechodziło mi tysiące myśli.Bałam się,że chce się zemścić za ten ostatni incydent z jego osobą.Ale przecież co mnie to obchodzi. Nie możliwe,żeby przyjechał tu tylko po to żeby uprzykrzać mi życie,jakby nie miał co robić.Tu w Madrycie wszyscy go znają i pewnie nie raz go spotkali.A te dziewczyny nie wiadomu czemu się na niego rzuciły.
Nie ma nic więcej poza pieniendzmi i tym idiotycznym uśmieszkiem.Ruszyłam w kierunku przystanku autobusowego,już czas. Za 15 minut miała przyjechać moja "limuzyna" jeżeli można tak nazwać publiczny,madrycki środek transportu,przez który dziennie przewija się tysiące osób.

-To ona,tam jest Natalie.-jedna z moich znajomych wskazała głową w moją stronę.
O co jej chodziło? Chwila analizy,no tak mówiła to do Ronaldo. Ale chwila z kąd on zna moje imię i z kąd wie gdzie studjuję?!
Jak gdyby nigdy nic, stał z założonymi rękoma oparty oswój samochód i tylko zapisaywał numery dziewczyn stojących przed nim.Przyśpieszyłam kroku i nawet nie spojrzałam w jego stronę. Słyszałam za sobą jedynie jęki niezadowolenia.
-Cristiano,-Cristiano zaczekaj,-Cristiano to mój numer.

Co te dziewczyny w nim widzą? Odgarnełam włosy i zwolniłam tępo. Chyba za mna nie jedzie.Przechodziłam właśnie przez pasy, i prawie dostałam zawału,10 centymetrów ode mnie,z piskiem opon zatrzymało się czarne Lamborgini,a w środku kto? Cristiano. nogi się podemną ugieły. Co za człowiek,czy on jest normalny?!
-Odbiło ci?-cała rotrzęsiona darłam się przez szybę do tego szaleńca.
-Nie nie odbiło mi,czasem uważaj jak chodzisz. Gdyby nie moje doświadczenie motoryzacyjne ,mogło ci się coś stać.-Uchylił przyciemniana szybę,obojętnie spojrzał w moją stronę i przewrócil oczami.
-Co? Żartujesz? Jak byś nie załuważył przechodzę przez pasy a ty miałeś czerwone światło . Kto ci dawał prawojazdy?-Doświadczenie motoryzacyjne,ha chyba mu się coś przyśniło,co za cham.
-Przy naszym ostatnim spotkaniu wyglądałaś nie co inaczej. Jak taka szara myszka . A teraz no ,no . Pewnie dla mnie się tak wysztafirowałaś .- uśmiechnął się idiotycznie zdejmując okulary przeciwsłosneczne .
Spojrzałam na niego z obrzydzeniem,co on sobie myśli ,że będę się cieszyła bo na środku ulicy rozmawia ze mną sam Cristiano Ronaldo? Wkurzona ruszyłam przed siebie. No nie , mój autobus właśnie odjechał. Świetnie będę w domu dopiero za 3 godziny.Usiadłam na przystanku z założonymi rękoma. Niemalże chwilę później przed moimi oczami pojawiło się czarne auto,jakby mnie to wogóle dziwiło.
-Wsiadaj,szybki numerek i odstawiam cię  z powrotem-uchylił przyciemnianą szybę i cwaniacko się uśmiechnął.
-Słucham?!-Spojrzałam na niego z wściekłością w oczach.
Facet ledwo co mnie nie potrącił, a teraz ma czelność mówić mi takie rzecz?
-Z tego co widzę stoisz na przystanku,niespodziewałbym się tego po tak niewinnie wygladającej istocie,no ale wracając do twojego zawodu . Ile bierzesz za godzinkę? Bo chyba więcej nie potrzebujesz,żeby mnie uszczęśliwić?
Nie no tego było za wiele,wstałam i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku drzwi kierowcy.
-Wysiadaj!-rozkazałam
-No dobrze skoro chcesz to zrobić tutaj-wysiadł cały czas śmiejąc się bezczelnie.
-Jesteś najgorsą osobą jaką kiedykolwik spotkałam,brzydzę się tobą!-spoliczkowałam go i ruszyłam w kierunku najbliższego dworca. Nie zamierzałam czekać tu i wysłuchiwać tego bezczelnego typa.

Było już około 20 i zaczęło się ściemniać.Niewiem co ja teraz zrobię,tamten autobus, godzinę temu mial ostatni kurs dzisiejszej soboty. Nie zdążyłam dotrzeć na czas ,szczególnie w tych butach. Czarne szpilki ściskały mi stopy.Wyjęłam komórke z torebki. Zadzwonię do Adi ,może po mnie przyjedzie. No pięknie bateria rozładowana,tylko tego brakowało.Rozejrzałam się po okolicy ,na przeciwko mnie stal wielki dom ,a raczej willa . Hmmm ,może ci zamożni ludzie pozwolą mi od siebie zadzwonić. Poprawiłam włosy i podeszłam do domofonu .
-Słucham? -usłyszałam męski głos
-Dzień Dobry ,przepraszam czy mogłabym skorzystać z pańskiego telefonu? wysiadła mi komór... Nie zdąrzyłam dokończyć , usłyszałam jedynie pisk otwierającej się bramy.

-------------------------------------------------------------------

Lena

niedziela, 7 października 2012

Rozdział 6


5 rano, a ja musiałam być już na nogach . W ogóle nie miałam ochoty iść na ten durny wykład. Do uczelni niestety nie miałam zbyt blisko.Myślałam o akademiku, ale w końcu został mi już tylko miesiąc nauki. A właśnie tylko miesiąc i oto (jeżeli oczywiście zaliczę ostatni test) będę mogła nazywać się panią mecenas. Mmm...A co za tym idzie koniec pieniędzy od ojca. Nareszcie koniec uzależnienia od niego. Początek samodzielności ! Taka dawka pozytywnych przemyśleń była bardzo przyjemna ,szczególnie tak wcześnie rano. No i od dziś odwieczny dylemat "w co się ubrać? "
-Adi wstawaj!- szturchnęłam przyjaciółkę.
-Co? Która godzina?- Adrianne leżała na łóżku kurczowo trzymając się barierki.
-No wstawaj! Doradzisz mi w co się ubrać!
-Mhm. adi na chwile podniosła głowę i momentalnie ją opuściła.
Wygląda na to że sama muszę sobie poradzić.

- Ronaldo! Na korytarzach gmachu należącego do Realu  Madryt można było słyszeć wściekle wołanie agenta Królewskich . Telefon do ciebie !
-Idę - Cristiano biegł w stronę gabinetu mężczyzny 
Słucham?
-Dzień dobry ,rozmawiam z panem dos Santos Aveiro ?
- Tak , o co chodzi ? Cris poważnie spojrzał na agenta przysłuchującego się rozmowie .
-Z tej strony  Mia  Quezada, dzwonię z biura reklam " Daimont" , mamy dla pana propozycje w sprawie reklamy Armani Jeans . Jest pan zainteresowany ?
- Jeżeli spotkam się tam z panią to bardzo chętnie.
Dziewczyna uśmiechnęło się do słuchawki.
- Najprawdopodobniej będę , najpierw jednak musimy się spotkać i omówić szczegóły , pasuje panu  za tydzień o 16 ?
- Jak  najbardziej, do zobaczenia. Cris zawadiacko uśmiechnął się do mężczyzny  i odłożył telefon.
- No i  co się tak cieszysz? Lecisz na wszystko co się rusza i ma cycki.I na przyszłość odbieraj telefon , mam słabe nerwy.
 Cris zmarszczył brwi i wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.


-To mi dała numer- Coentrao machał telefonem przed Marcelo.
-No i co z tego ,ale to do mnie się słodko uśmiechała i zalotnie mrugała oczami. 
-No chyba ci się coś przewidziało.
-No chyba nie
-No chyba tak
-No chyba nie
- Ej ,ej chłopaki spokojnie . ...Mam dla was bojowe zadanie.  Cris z uśmiechem wszedł do szatni zabierając telefon Fabio.
- oddawaj !
- chwila -Ronaldo spisał numer dziewczyny .
-No masz.
- Cris ,noooo! Marcelo zrobił minę skrzywdzonego chłopca.
- No co ? Gdzie dwóch sie bije tam trzeci korzysta- wyszczerzył zęby.
Ale nie o to chodzi, otóż dziś jadę do tej laski z zakładu i musicie mnie kryć przed trenerem bo jest na mnie wściekły już od rana.
- No ok , a nie możesz do niej jechać jutro? -Fabio spojrzał na wchodzącego do szatni Angela
- Czee -Di  Maria  przywitał się z chłopakami.
- No wole to dzisiaj załatwić 
- Co załatwić ? Angel spojrzał na Crisa i zaczął rozpakowywać sportową torbę.
- Chłopaki ci powiedzą ja muszę już lecieć .i dzięki - skierował słowa do Fabio i Marcelo
-Ej ,ale co my mamy powiedzieć trenerowi? -spytał Fabio
Ale w odpowiedzi usłyszał tylko dźwięk zamykających sie drzwi.
- Siemano! - do szatni wbiegł Sergio Ramos 
Coś sie stało Crisowi ? Wpadliśmy na siebie a ten nawet cześć  tylko pobiegł dalej.
- z tego co wiem to chce jak najszybciej udupić Pepe. -odezwał się Marcelo
- Co?
- Założyli sie ze Cris rozkocha w sobie jakąś laskę .
-  A o co?
-Tego nie wiemy ale chyba wchodzi w grę duma Crisa - uśmiechnął się Fabio
-Też nie mają co robić ,lepiej by sobie żonę znaleźli jak nie którzy tutaj - Sergio wyszczerzył zęby i wskazał na siebie.


 - Ale Natalie nie wiem czemu ona ci postawiła tak słabą opinie.  Wypadłaś bardzo dobrze na tle całej klasy -Marco wypowiadał się o naszej wykładowczyni.
- Nie jest tak źle , nie wiem o co jej chodzi ale powinnam zaliczyć na koniec.  To najważniejsze. 
- No tak ,ale ciebie stać na piątkę .....
Chwila ciszy
Z plusem!
-Oj  już nie przesadzaj trzy to nie tak źle. 
Marco był kochany ,miły ,ułożony i podobał mi się jako mężczyzna. Ale to tylko przyjaciel , i miał dziewczynę.... No właśnie
-Elizabeth , kochanie -Marco uściskał na schodach swoją ukochaną. 
Dziewczyna była bardzo miła i chodź znałam ją tylko pare dni mogłam wystawić taką opinię.
- Nat, o mamo jak ty pięknie wyglądasz! Niedługo będę zazdrosna o Marco
-No co ty ,taka drobna zmiana, to wciąż ja ,ta sama Natalie- uśmiechnełam się słodko.
- No ta sama ,ale na prawdę zniewalająco wyglądasz .
-No nie ? Na początku nie mogłem się przyzwyczaić ,a co dopiero nasi znajomi ,wychwalali ją i wychwalali . - Marco objął Ukochaną  w pasie.
- Pogawędziłabym jeszcze ale Musimy się ulatnić ,mamy jeszcze w planach kino. -Eliza dała mi buziaka w policzek na pożegnanie i ruszyła z Marco w stronę parkingu samochodowego.
No a ja musiałam się zmagać z komunikacją miejską . Ojciec dał mi co prawda pieniądze na auto ,ale trzymam je w banku na wszelki wypadek.
Usiadłam na wielkich schodach prowadzących do uczelni i zaczęłam przeglądać notatki .Trochę się bałam o moje nowe białe spodnie,ale co mi tam,w końcu od czego są pralki. Do przyjazdu autobusu miałam jeszcze trochę ponad godzinkę. Pogoda była super,aż chciało się być na zewnątrz. Nie ma to jak Madryt ,uśmiechnęłam się sama do siebie i zanurzyłam głowę w kartkach.
Po jakiś 10 minutach moją błogą ciszę przerwały jakieś chałasy . Kto ma czelność mi przeszkadzać , miałam zobaczyć co się dzieje mianowicie obok jakiegoś samochodu zgromadziła się grupa dziewczyn, ale zadzwonił telefon.
-Halo ?
-Cześć, rozmawiam z Natalie ?
-Tak ,a z kim mam przyjemność?
-Cesc ,Cesc Fabregas . 
---------------------------------------------------------------

Lena



sobota, 6 października 2012

Rozdział 5

 Co chwilę spoglądałam na duży czerwony zegar uwieszony na końcu korytarza. Z każdą sekundą krótsza wskazówka była bliżej 12.
Dobrze, że jest tu coś do siedzenia. Po 4 godzinach ciągłego chodzenia po sklepach nogi chciały nam odpaść, przynajmniej mi . Adrianne wydawała się być zadowolona przymierzając kolejne sukienki. Zabrałyśmy ze sobą Margarett, z nią nie da się nudzić. Siedziała obok z 3 torbami popijając kawę i przerzucając strony jakiegoś kolorowego czasopisma. Adi zaczęła od dodatków ,zamiast w kreację zainwestowała najpierw w zamszowe fioletowe szpilki , minii torebkę i biżuterie w podobnych odcieniach kolorystycznych
-Jak tam misia ? Margarett odłożyła gazetę na stojaczek .
-Przepraszam ,że cię tak wyciągnęłam ,ale przynajmniej mam z kim pogadać.
 -No co ty ,nie przepraszaj !  Twoje towarzystwo wole dużo bardziej niż towarzystwo mojego telewizora  i wygodnych kapci.
- I jak ? Adi wyszła z przymierzalni okręcając się kilka razy.
-Hmmm.. Taka sobie . Sukienka była za kolana więc skracała już dość krótkie nogi przyjaciółki.
I ten kolor ,jakoś tak smutno,miałam dość ciągłego czekania ale nie będę jej mówić ze wygląda ładnie kiedy tak nie wygląda. Zresztą Margarett potwierdziła moją opinię.
-Poszerza się w biodrach .
Adi wróciła  za kotarę , i użerała się z zapięciem następnej sukienki.
-Dzwonił dziś do mnie ojciec - spojrzałam na uśmiechającą się do kasjera  Margaret.
- O,postarał się .. Zero kontakt przez prawie rok a tu telefon? Dobrze że w ogóle zna twój numer - przyjaciółka oderwała wzrok od przystojnego mężczyzny .
-Byłam bardziej zaskoczona niż ty...  a raczej wściekła . Wiesz o co pytał ? Czy starcza mi pieniędzy? Rozumiesz? dzwoni tylko po to żeby spytać czy mam pieniądze... a studia? mieszkanie ?moje życie prywatne ?  zdrowie ?JA? Nic go nie obchodzi ,tylko pieniądze . Łza poleciała mi po policzku .Szybko ją wytarłam i uśmiechnęłam się widząc wychodząca Adrianne.
-A ta? -usłyszałyśmy głos przyjaciółki.
-Ta jest piękna ,a raczej ty w niej jesteś jeszcze piękniejsza. -Margarett puściła oczko do Adi
-Słodko wyglądasz , przyglądałam się blond piękności . Dopasowana sukienka przed kolana ,bez ramiączek ,drobne cekiny wokół biustu i pionowe fale kończące materiał ,cała promieniała  ze szczęścia ,to za pewne  dzięki Davidovi .Cieszyłam się razem z nią.
-Też mi się podoba, lecę się przebrać i kupujemy! -przyjaciółka uśmiechnęła się słodko i znikła za kotarą.
-I co mu powiedziałaś? -spytała Margarett przyglądając się mojemu smutnemu wyrazowi twarzy.
-Że w porządku ,za miesiąc ostatni egzamin a potem praca. Zaproponował nawet ,abym wróciła do Lizbony ,a on załatwi mi posadę w firmie.
- A ty?
-Odmówiłam. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
-Nat to twój tata !
-Ojciec! Nienawidzę go. Łza z oka powędrowała na moje spodnie .Przypomniały mi się wszystkie chwile kiedy zostawiał mnie samą mnie i mame ,nic oprócz pieniędzy się dla niego nie liczyło.Nigdy.
-Nie płacz misia - Margarett przytuliła mnie z całej siły.
- A co to za przytulasy? Beze mnie ?Adi uwiesiła nam się na szyjach
No już koniec tego dobrego .. idziemy! Podeszłyśmy do kasy.
 

-No to fryzjer ! -krzyknęła Adrianne machając torbami , Szybko szybko bo się spóźnimy a Ivo nie lubi spóźnialskich i nie daj Boże zrobi ze mnie jakieś czupiradło !
-No idziemy przecież ,było nie przymierzać godzinę tych samych sukienek - spojrzałam jej w oczy i szturchnęłam Margo z uśmieszkiem na twarzy.
-To tu ,przyjaciółka weszła do ekskluzywnego salonu, mistrz-fryzjer Ivo ,miał nie naganną fryzurę i jak przystało na ten zawód z jego płcią obcisłe jeansy .
-Witaj piękna -podbiegł do Adrianne i razem wykonali przywitanie " cmok cmok' bez cmoka .
- To cóż dziś będziemy czynić na twej głowie? -spytał z dziwnym akcentem
-Ja na koniec ,ta oto dama dziś będzie twoją podopieczną -Adi wskazała na mnie palcem
- Aaa ,to ,to ? Co to?-Ivo przyłożył ręce do twarzy
-Jak to ja ? -spojrzałam na przyjaciółkę z uniesionymi brwiami
-Ivo ,kochany oddaje ci Natalie pod twoje wspaniałe ręce ,zrób z jej włosów bóstwo. Adi uśmiechnęła się do fryzjera a następnie do mnie.
Miałam zniesmaczoną minę ,co ona chcę od moich włosów ,no ale co ,mi tam ,raz się żyje. Usiadłam na wygodnym fotelu i wsłuchałam się w piosenkę lecącą właśnie w radiu. Hiszpańska muzyka ,radio Caos .
Margarett i Adi prawie zasnęły na kanapie , ja byłam temu bardzo bliska .... jedno oko się przymykało i drugie i otwierało i znów...
-Gotowe! -krzyknął mi do ucha Ivo
Spojrzałam w wielkie lustro na przeciwko , nie wiedziałam co powiedzieć , patrzyłam i patrzyłam . Włosy były krótsze ,  lekko rozjaśnione i pocieniowane dzięki czemu zaczęły mi lekko skręcać w delikatne fale.
-Nawet ładnie -udałam obojętną ,w głebi duszy cieszyłam się że wyglądam lepiej,nareszcie jak dziewczyna
-Nawet ?Nat wyglądasz pięknie ,aaa kocham cię ! Margarett podbiegła do mnie i nie mogła przestać patrzeć na włosy. A Adi ? Adi twierdziła że jestem od niej teraz ładniejsza co oczywiście nie było w żadnym wypadku prawdą.
-No dobrze idźcie teraz do sklepów na zakupy ! Nat musisz w końcu mieć coś sexii! Adi uśmiechnęła się do Ivo  siadając na fotelu ,teraz to jej głowa  była w jego rękach.


-Kochana jakie ty masz piękne niebieskie oczka ,dopiero teraz to widzę -Margarett wpatrywała się w moje oczy.
-Oj przesadzasz ,ty masz ładniejsze.
-Nie prawda! Misia jesteś piękna i koniec! A właśnie jak siedziałaś na fotelu Adrianne zaproponowała żebym skoczyła z tobą też do kosmetyczki.
-Ale po co?
-Po co po co, no Nat od dziś masz byś taka jaką cie poznałam ,pamiętasz jeszcze tą szaloną brunetkę w krótkich spódniczkach ? To było czasy...
-Ale Margo ,proszę cię nie przypominaj mi o tym wiesz co się stało ,a to było dla mnie naprawdę bardzo trudne. Nie da się tego od tak wymazać.
-Wiem ,ale minęły już 2 lata , musisz w końcu zapomnieć ! Bo życie nie jest długie i z każda chwilą jesteśmy bliżej jego końca.
Westchnęłam głęboko ,Margarett miała racje , powinnam zapomnieć . 
-No dobrze ,zrobię to dla was i odwiedzę kosmetyczkę -uśmiechnęłam się do przyjaciółki .


Przechadzałyśmy się po stolicy pięknego kraju- Hiszpania. Tysiące turystów z różnych stron świata  przyjeżdżało tu ,aby odpocząć od codzienności i korzystać z zalet tego wspaniałego państwa .
- Matko, misia jeszcze w takim wydaniu to ja cię nigdy nie widziałam -Adi nie mogła przestać na mnie patrzeć.Zresztą nie tylko ona , mijając każdego na ulicach Madrytu nie spotkałam osoby nie obmierzającej   mnie przynajmniej jednym spojrzeniem. To było przyjemne , ale zarazem trochę dziwne ,dawno się tak nie czułam . A dziś czułam że od teraz wszystko się zmieni.,całe moje życie,moja osoba. Usiadłyśmy na zewnątrz Madryckiej kawiarenki zamawiając lody śmietankowe. Dziewczyny prawie w ogólne nie odwracały ode mnie wzroku Zaczynało mnie to trochę irytować ,ale co się dziwić   wyglądałam  zupełnie inaczej. Miałam na sobie krótką ,zwiewną ,białą ,koronkową sukienkę i czarne szpilki  które podkreśliły moje długie nogi.A  pofalowane włosy i lekki makijaż zrobił ze  mnie inna wizualnie osobę .Wewnętrznie też zaczynałam stawać się inna ,to dzięki tej metamorfozie. Dostałam dużą dawkę odwagi.
Poszłam do kawiarenki po zamówione desery. W środku było dość duszno bo znajdowała się tam spora liczba osób. Większość zgromadziła się przed samym barem otaczając jakiegoś mężczyzną,chcieli od niego autografy ,a on robił sobie z nimi z zdjęcia i podpisywał kartki. Próbowałam się przepchnąć po zamówienie i przez przypadek zderzyłam się z owym mężczyzną. Wypadła mi torebka  i schyliłam się żeby ją podnieść ale on zrobił to pierwszy.
-Proszę. -podał mi torebkę zalotnie się uśmiechając
-Dziękuję -odwzajemniłam uśmiech.
-Fabregas ,Cesc Fabregas ,miło mi  -podał rękę
-Natalie - uśmiechnęłam się zdezorientowana, chłopak najzwyczajniej w świecie onieśmielał mnie swoim pięknym uśmiechem.
-Będziemy tak stać ? Może usiądziesz ze mną? -spytał
-Jestem ze znajomymi i przyszłam po lody -wzięłam talerzyki z deserem i uniosła je do góry szeroko się uśmiechając.
- To może podasz mi swój numer?
Zastanawiałam się chwile czy podać numer obcemu mężczyźnie, to nie w moim stylu ,ale czemu nie .Zresztą kojarzyłam go ale nie wiedziałam dokładnie z kąt.
-Jasne , 523-***-457.
-To nie przeszkadzam, do zobaczenia . Jeszcze raz się uśmiechnął i wyszedł z kawiarenki.
Byłam jakaś taka ,szczęśliwa o tak to dobre słowo, ludzie się do mnie uśmiechali ,kobiety spoglądały na mnie z zazdrością w oczach ,a ja byłam pewniejsza siebie.... nawet jakiś przystojniak poprosił mnie o numer.
Podeszłam do stolika kładąc lody przed dziewczynami.
Adi i Margo wychwalały mój ubiór ,nogi, włosy i oczy ,ale ja byłam myślami zupełnie gdzie indziej.  Wiedziałam ,że od dziś wszystko się zmieni ,ja się zmienię . Będę tą Natalie którą wszyscy kiedyś kochali....
----------------------------------------------------------------------------

 Lena





piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 4


-Siemanko. Wrzeszczał wchodzący do domu Aveiro Marcelo.
-Cześć. Fabio i Cris odpowiedzieli chórem. Siedzieli w salonie grając na konsoli.
-W co pykacie?
-Nic dla ciebie. Odpowiedział Fabio ,a Ronaldo wybuchnął śmiechem.
-Ej, ej nie jestem za młody na granie w „Rozbierz Britney Spears „ Pokazać dowód?
-Tylko, że my gramy w PES .Jestem nawet na okładce. Ronaldo wyszczerzył  zęby.
-Nie widzę podobizny, ten gość ma fajniejsze włosy. Marcelo przyglądał się opakowaniu od gry.
-Co? Nieprawda . Aveiro wyrwał mu opakowanie. Oglądał je i jednocześnie dotykał swoich włosów. Po jakimś czasie zorientował się, że chłopaki mają niezły ubaw.
Moje są lepiej ułożone. Stwierdził siadając na skórzanym fotelu.
Grali około 10 min w pełnym skupieniu, od czasu do czasu wrzeszcząc do ekranu.
-Jak tam twoja przyszła narzeczona, misiaczku? Zachichotał Marcelo.
-Właśnie, nie chwaliłeś się nam Cris. Dodał Fabio.
-Bo nie ma czym, Pepe zapomniał włożyć okularów jak ją wybierał. Pyzatym od razu po zaręczynach, gdy nasz kolega przegra. Zerwę z laską.
-Aż taka brzydka?
-Nie tylko brzydka, jakaś płaska i  głupia. Wiecie co powiedziała?
-Co? Fabio i Marcelo spytali jednocześnie.
-Że mam małego.
-Uhuhu, stary nie wiedziałem. Fabio poklepał kolegę po ramieniu.
-No to już ją lubię, niezła sztuka musi być skoro nie piszczała z radości jak cię zobaczyła. Stwierdził Marcelo.
-Nie wkurzajcie mnie! Pewnie chciała się popisać i tyle. Ogólnie była jakaś dziwna. Jak stwierdziła coś co oczywiście nie jest prawdą, uciekła. A my musieliśmy przedzierać się przez tłumy ludzi.
-Żeby ją odnaleźć? Rozmarzył się Marcelo.
-Żeby zdążyć  na mecz. Ronaldo uniósł brew ku górze.
-Swoją drogą dostaliście niezłe opr. od trenera. Wtrącił Fabio
-Gdyby nie 2 połowa, kazanie trwałoby jeszcze około godziny.
-A co dalej z tą dziewczyną? Wiesz jak się nazywa? Gdzie mieszka?
-Pepe pojechał za nią po meczu. Weszła z koleżanką do jakiegoś ekskluzywnego bloku .Adres mam na kartce. I przywiózł ich jakiś facet.
-Konkurencja? Zachichotał Marcelo
-Dla mnie nie ma konkurencji. Aveiro wyszczerzył zęby.
-To kiedy do niej jedziesz?
-Nie wiem ,w końcu mam całe 3 miesiące .A pewnie zajmie mi to co najmniej 5 dni.


Stałam oparta o blat kuchenny czytając przepis na naleśniki.
-Co tam robisz? Usłyszałam zaspany głos Adrianne.
-Śniadanie. Uśmiechnęłam się wyjmując potrzebne produkty.
Adi usiadła przy stole przecierając oczy.
-David ostro się wkurzył po wczorajszym meczu. Jest fanem footballu ,a FC Barcelona to coś co kocha. Był taki szczęśliwy po 1 połowie. A w drugiej 2 gole Realu ,co to ma być. I jeden strzelony przez tego pedała Ronaldo.
W tym momencie przypomniałam sobie o wczorajszym incydencie. Prawie wysypałam mąkę.
-Daj ja to zrobię, kochana. Adi wyjęła patelnię.
-Dzięki. Rozłożyłam talerze i zagotowałam wodę na herbatę. Kurcze nie wiem co zrobić. Powiedzieć Adrianne ,czy nie. W sumie to po co. Tylko się wkurzy, a może i ucieszy. W końcu go nie lubi. Myślę że jej się podoba ale zachowuje się tak ze względu na Davida. Chyba zbyt ostro go potraktowałam, ale co to za tłumaczenie. Należało mu się! Co on sobie myśli ?! Palant! Jednak prasa nie kłamie. Usiadłam na krześle.
-Gotowe! Adi nałożyła mi swoje dzieło na talerz. Do tego trochę słodkiego twarożku, borówki i moje podniebienie było w raju.
-Mmmm, pycha. Przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie.
Co będziesz dziś robić?
-Za godzinkę uczelnia, potem telewizor i spać. Odpowiedziałam.
-Może pojechałabyś z nami? David zabiera mnie nad jezioro.
-Nie, wolę zostać w domu. A wy spędzicie romantyczne chwile we dwoje.
-Ok. Złowimy coś dla ciebie będzie kolacja. Adi puściła mi oczko.
Poszłam do łazienki. Zimny prysznic, tak tego było mi trzeba. Spięłam włosy i pogrzebałam trochę w szafie. Luźnie jeansy i biała bluzka plus trampki.
-Rozpuść wreszcie te włosy! Usłyszałam głos Adrianne.
Spojrzałam na nią z uniesionymi brwiami rozpuszczając długie brąz włosy.
-Zadowolona?
-Tak o wiele lepiej! Po jutrze jadę do fryzjera i kosmetyczki. David jedzie na ślub kuzynki ,zabiera mnie jako osobę towarzyszącą. Zabiorę cię ze sobą i przy okazji pomożesz mi w doborze sukienki.
-W doborze sukienki zawsze, ale…. Kosmetyczka.? Fryzjer? Po co mi to?
Spojrzałam na nią z zażenowaną miną.
-Oj tam, zrób to dla mnie. Adi spojrzała na mnie szeroko otwierając powieki i robiąc dzióbek.
Wyglądała jak mała dziewczynka prosząca o nową lalkę Barbie.
-Przestań! Uśmiechnęłam się do niej zamykając za sobą drzwi.



Fabio i Marcelo bawili się w nowym madryckim klubie.
-Gdzie Cris? Fabio podszedł do Marcelo z 2 szklankami whisky .
-Powinien niedługo być, miał coś jeszcze załatwić.
-Lepiej niech nie przyjeżdża, zobacz kto tu jest. Marcelo skierował wzrok na seksowną brunetkę i tańczącego z nią mężczyznę.
-To Esperanza z tym swoim nowym chłoptasiem. Fabio wyszczerzył zęby.
Ronaldo wszedł do lokalu w dopasowanym garniturze. Machnął tylko do kolegów i obmierzał wzrokiem każdą z dziewczyn.
-O cholera to Cris. Fabio poinformował Marcelo. Zagadaj go czy coś. Lepiej żeby jej nie spotkał.
Cristino podrywał właśnie jakąś początkującą modelkę.
-Cześć spojrzał w zielone oczy dziewczyny.
-Hej. Słodko się uśmiechnęła.
-Więc ,jesteś nowa?
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć
-Nie nowa ,nowa , ale nowa w świecie modelingu.
Zielonooka stała w bezruchu przypatrując się mężczyźnie.
-Ok., nie mów. Powiesz mi w piątek , przy kolacji. Jestem kapitanem drużyny a ty nową modelką, muszę cię zaprosić. Regulamin.
Dziewczyna potakiwała głową, gapiąc się na Cristiano .
-Siema stary! Nagle podbiegł do nich Marcelo.
Podał rękę dziewczynie. Słuchaj mam sprawę. Popchnął kolegę w kierunku toalet.
Ronaldo zdążył odwrócić się do swojej ofiary. Uśmiechnął się słodko i puścił oczko pokazując na serwetkę na której zapisał dla niej swój numer .
-Ej, ej. Ja tu dupe wyrywam. Aveiro z wściekłością spojrzał na kolegę.
Co to za „ważna sprawa” ?
Marcelo zastanawiał się co powiedzieć. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Bo… bo ja nie wiem, którego płynu użyć do mycia rąk. Spojrzał na umywalkę.
Cristiano wybuchnął śmiechem.
-Brałeś coś dzisiaj , czy za dużo alkoholu?
-Nic nie brałem ! Marcelo udawal obrażonego.
Do toalet wbiegł Fabio.
-Cześć. Powiedział zdyszany.
-Cześć.
-Chodźmy stąd . W tym klubie jest dość nudno. Stwierdził Fabio
-Tu jest całkiem fajnie, zabawcie się a nie narzekacie. Ronaldo wyszedł z pomieszczenia.
Chłopaki usiedli przy barze. Dosiadł się do nich kolega Fabio- Marco.
-Marco , dlaczego mi nic nie powiedziałeś? Cristiano przechylił kieliszek wlewając sobie do gardła jego zawartość. Mogłeś się pochwalić.
-Niby czym? Chłopak spytał zdziwiony.
-Czym? Podobno wyrwałeś najlepszą laskę w mieście.
-Co ty możesz wiedzieć o prawdziwej miłości i przyjaźni?
-Yhym, czyli to się teraz tak nazywa. Nie wiedziałem ,że ilekroć posuwam jakąś panienkę to się z nią przyjaźnie?
-Nie łączy nas tylko sex. Moja partnerka jest wyjątkową kobietą. Jest czuła ,wrażliwa , delikatna….. Może założę z nią rodzinę.
-Ty? Ronaldo wybuchnął śmiechem
-Odezwał się idol nie dymanych nastolatek….. A wy to co ? Jak już jesteście po wszystkim. Jak wychodzicie z łóżka. To rozmawiacie o sztuce i sensie życia ?
-Nie drażnij mnie . Aveiro spojrzał na niego z wściekłością w oczach.
-No widzisz a  ja i Emily rozmawiamy. To jest prawdziwa miłość.
U kobiety podniecająca jest .... Inteligencja. Zdymać kretynkę to jak zwalić sobie konia. Filozoficznie stwierdził Marco.
A jeśli chodzi o tą twoją Esperanzę. Nie dość, że głupia to jeszcze ślepa. Nie wiem co ona w tobie widzi Ronaldo. Ja nawet jakbym był  zdesperowaną  prostytutką bez kasy nie poszedł bym z tobą do łóżka.
-Wzajemnie. I nie jesteśmy już razem.
-U , przepraszam, zwracam honor. Laska zmądrzała.
Cristiano patrzył na niego z wściekłością.
Chłopaki zamówili następną kolejkę.
Aveiro zauważył byłą narzeczoną.
-Co ona tutaj robi?! I to z tym Travoltem. Co to za pedał?
Fabio i Marcelo przyglądali się partnerowi Esperanzy.
-Nie jest taki zły powiedzieli jednocześnie .
-Co? Ronaldo spojrzał na mężczyznę klejącego się do jego byłej dziewczyny.
Chyba nie macie okularów. Koleś ma jakieś ulizane włosy poszarpane spodnie i zbyt obcisłą koszulkę. Patrzył na nich popijając whisky.
-Ja lubię białą czekoladę. Wypalił Marcelo a reszta wybuchnęła śmiechem .
Do Cristiano podeszła młoda hiszpanka.
-Cześć. Puściła do niego oczko.
Aveiro zaprosił ja do stolika. Usiadała obok przysuwając się jak najbliżej.
-Masz jakieś koleżanki? Fabio spytał dziewczynę.
-Jasne. Uśmiechnęła się i kiwnęła w stronę baru. Przyszły 2 piękne blondynki i zabawiały chłopaków.
-Wskoczyłaś w śliczniutki top. I pewnie jeszcze ładniej z niego wyskakujesz. Ronaldo uśmiechnął się do niej patrząc prosto w jej oczy . Odgarnął długi brązowy kosmyk włosów dziewczyny i lekko musnął jej wargi. 
--------------------------------------------------------------------------


Lena

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 3

Rozmawiałyśmy z Adrianne i drugie łóżko jest już zamówione. Może to i lepiej ,nie będę sama. Moje mieszkanie nie jest bardzo małe, 2 pokoje, salon, kuchnia, hol i łazienka. Sprawił mi je tata ,pod warunkiem że sama będę je utrzymywać. Oczywiście jak znajdę pracę, na razie on jest moim sponsorem. Niektórzy by się cieszyli,ale nie ja,nie chcę być od niego zależna.
-W co się ubrać? Adi otworzyła swoją walizkę. Ja przeciągałam się na łóżku przerzucając kanały telewizyjne.
-Załóż tą różową bluzkę z motylkiem i jeansy z rozszerzaną nogawką.
-Ty to naprawdę nie masz poczucia stylu, i wstawaj z tego łóżka! Będziesz tak leżeć cały dzień? Już 16 za półtorej godziny mecz.
Wstałam z łóżka i niby obrażona poszłam do łazienki.
Adrianne jest piękną blondynką,nie to co ja. Miała rację nie mam poczucia stylu i wyglądam jak wyglądam. Spojrzałam na lusterko, podkrążone oczy,przetłuszczone włosy i ta fryzura.Nienawidzę siebie. Szybko odwróciłam się w kierunku prysznica.Po kąpieli wyszczotkowałam zęby i przeczesałam włosy szczotką.
-Długo będziesz tam siedzieć? usłyszałam głos Adi.
-Już wychodzę. Zwolniłam łazienkę i skierowałam się do szafy. Wyciągnęłam mój stary sweter w paski i czarne sztruksowe spodnie. Adi wyszła z łazienki.Miała krótkie jeansowe spodenki i biały top z napisem na biuście"oczy mam wyżej". Z jej stylizacją lekko pokręconych włosów i makijażem wyglądała świetnie.
Przyjaciółka spojrzała na mnie wywracając oczami.
-Ty naprawdę nie masz innych ciuchów?
-Mam.Spojrzałam na nią z uniesionymi brwiami.
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi,to pewnie ten David.Poszłam otworzyć. W holu stał przystojny blondyn.
-Cześć,jestem Natalie
-Ja David. Chłopak podał mi rękę.
Jesteście gotowe?
-Tak,tak Adrianne podbiegła do niego rzucając mu się na szyję.On oblał ją pocałunkami. Patrzyłam na nich z założonymi rękami,wiedząc że nigdy nie spotkam takiego faceta i nie rozszyfruję pojęcia -miłość.


Mourinho zawołał chłopaków.
-Przygotujcie się,za 30 minut mecz.
W szatni panował lekki chaos.Jedni byli zdenerwowani,drudzy mieli tręmę,a jeszcze inni tryskali  dobrym humorem.
- Tydzień temu przeleciałem 40 letnią stewardessę. Pochwalił się Aveiro .
- I co dobra była?Spytał Fabio
-No nie zła,chciała więcej, ale to była tylko jedna noc.
-A miała stringi czy tą taką babciną bieliznę?
-Ona chyba nigdy nie widziała stringów co mnie bardziej kręciło.
Chłopaki wybuchnęli śmiechem.
-Już wiem gdzie znajdziemy twoją przyszłą narzeczoną.Pepe puknął Crisa.
-Gdzie?
-Na stadionie.
-Przecież tam będzie tysiące osób i kiedy ty chcesz ją wybrać?! Podczas strzelania czy faulowania?
Ironicznie spytał Ronaldo.
-Ani jedno ,ani drugie.Uśmiechnął się Pepe. Jak będzie przerwa to pójdziemy do sklepu,tam kogoś znajdę.
-Ciekawe jak? Otoczą nas i będą chcieli autografy.Zresztą trener nas nie puści.
-A czy on musi wiedzieć?Dla ciebie to lepiej,będziesz miał ułatwione zadanie rozkochać w sobie jakąś gorącą fankę. Zaśmiał się Pepe.
-Porąbało was.Wtrącił słuchający kolegów Fabio.


Byliśmy na miejscu .David zaparkował nowoczesne,czerwone bmw.Był bogaty,z tego co opowiadała mi Adrianne dostał spadek po jakimś stryju.
-Chodź za 10 minut zaczynają,a ja nie dojdę na tych butach.Adi pociągnęła mnie za rękę.Miała szpilki,a ja zwykłe trampki,i tak byłam od niej sporo wyższa.Ona jest niska tak jak jej mama,ja mogę się pochwalić długimi nogami .Ale co z tego skoro nie potrafię ich eksponować.
-Bilety proszę.Usłyszeliśmy od starszego wysokiego mężczyzny. David wręczył mu 3 papierki z napisem Real Madryt-FC Barcelona.
Na stadionie było tysiące osób.Siedzieliśmy po lewej stronie,wokół słychać było "Vista el barca"


-No to wychodzimy.Ronaldo wziął głęboki oddech i ruszył na murawę
Z pomieszczenia kolejno wyłaniali się piłkarze obu drużyn.Wszyscy krzyczeli "Vista el barca" lub "Hala Madrid"Siedziałam wciśnięta w twardy fotel przypatrując się tej "szopce",nigdy nie interesowałam się piłką nożną.Z tego miejsca idealnie widziałam postury i twarze wszystkich mężczyzn.Przyglądałam się każdemu dokładnie.Z ruchu ich warg można było wyczytać klubowe hymny.Każdy z nich miał przed sobą młode pokolenie chłopców.Przeciwnicy podawali sobie dłonie na znak szacunku i gry far play .Jeszcze sędziowie i zaczęło się.Kopali biało czarną piłkę podając od jednego do drugiego.Zastanawiałam się co w tym takiego fascynującego,wszyscy dokładnie obserwowali każdy ruch i słuchali komentatorów.
Nagle chwila ciszy i GOL!Vista el barca !Messi!Messi! Cała moja strona wstała i krzyczała z radości.Mijały kolejne minuty tego jakże interesującego kopania.No i dzwonek ,kończący pierwszą połowę.
-Idziesz z nami do sklepu?Usłyszałam.
-Nie, dzięki .Posiedzę tu i popilnuję miejsc.
-Nikt nam tu nie usiądzie.
-Jednak zostanę.Uśmiechnęłam się do Davida i Adi

Cristiano i Pepe szybko wbiegli do szatni.
-Ej idziemy.Usłyszał Cris.
-Chcesz tak iść?! Trzeba się zamaskować czy coś .Przerzucał jakieś ubrania w swojej sportowej torbie.
-Nie mamy czasu,chodź szybko.
Chłopaki wybiegli ze stadionu.Schyleni przemieszczali się za drzewami.Już prawie byli przy sklepie,ale rozpoznali reporterów.
-Cholera,i co teraz?
-No nic
-Chcesz mieć kolejny nagłówek w gazecie? "Piłkarze Realu Madryt podczas przerwy w meczu wymykają się z szatni" Cris poważnie spojrzał na Pepe.
-Ok ,ok. Mam pomysł.Pepe podszedł do jakiś dwóch facetów.
-Witam jesteście zainteresowani naszymi koszulkami?Pokazał na siebie i Ronaldo który wyszczerzył zęby i pomachał do kibiców zza drzewa.
-Jasne.Spojrzeli na niego z uśmiechem.
-Dajcie nam swoje bluzy.Powiedział piłkarz ściągając koszulkę.
-Bluza+kaptur ,twarzy nie widać ale spodenki.Aveiro spojrzał na Pepe.
-No to co? Nie wiesz ,że teraz tak się noszą kibole?
Wybuchnęli śmiechem i weszli do sklepu.
Pepe zrzucił kaptur.
-Odbiło ci? Usłyszał.
-No co?Chcesz poznać przyszłą narzeczoną czy nie?
Nagle dobiegło do nich stado fanów i piszczących fanek.
Cris tylko się uśmiechał ,a Pepe obmierzał wzrokiem każdą dziewczynę.
-Może ta? Powiedział do Aveiro po portugalsku,żeby nikt się nie zorientował.
Ronaldo pokiwał przecząco głową.
-To może ta? Spojrzał na dziewczynę z dużą pupą obciągającą swoje zbyt obcisłe spodenki.
Cris spojrzał na niego pytająco.
-Nie,stać nas na kogoś lepszego.Oznajmił Pepe

W szatniach obu drużyn panowało duże napięcie.
Mourinho tłumaczył drużynie Realu Madryt co mają poprawić w obronie.
-Do cholery ,gdzie jest Ronaldo i Pepe? Nagle wrzasnął głośno.
-Poszli do sklepu kupić żel.Zaśmiał się Di Maria.
-Jaja sobie robią?krzyczał trener.



Stwierdziłam ,że jednak pójdę do tego sklepu.Za 5 minut druga połowa a ich jeszcze nie ma.
Byłam na miejscu,tłumy ludzi zmierzały w kierunku stadionu.Nigdzie nie mogłam ich znaleźć.Stwierdziłam ,że wrócę, bo mogliśmy się minąć w taki tłumie.Szłam szybkim krokiem i  nagle przewróciłam się ,przeklinając.Kto był takim idiotą i rozlał Pepsi na środku podłogi.
-No to mamy naszą kandydatkę. Pepe spojrzał na leżącą dziewczynę.
-Chyba żartujesz?Mogę się zgodzić na grubą z małymi cyckami,ale nie na takie niedostępne dziwadło.Ronaldo obmierzył dziewczynę wzrokiem.Wysoka chudziutka brunetka,włosy spięte w "nieogarniętego" kucyka.Luźne spodnie i obwisły sweter.Zero makijażu i biżuterii.
Zakład to zakład .Uśmiechnął się Pepe.
Oparłam się o barierkę,poprawiając fryzurę i pozwijane ubrania.
-Hej mała.Usłyszałam za sobą głos jakiegoś mężczyzny .Poczułam ,ze ktoś chwyta za mój pośladek.
-To że ty masz małego nie oznacza,że możesz nazywać mnie "małą" Wrzasnęłam zanim się odwróciłam.
Pepe wybuchnął śmiechem. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć kto stoi naprzeciwko mnie.
-----------------------------------------------------------------------------------
Czy chcecie żebym stworzyła zakładkę poświęconą Natalie?Mam na myśli dodanie jej zdjęć ;) Przed i po metamorfozie.Jak już pewnie zauważyliście jej opis a zdjęcie się różnią.Dodałam Natalie po "przemianie zewnętrznej". Będzie ona miała miejsce,ale nie powiem dokładnie, w którym  rozdziale ;P

Lena


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 2


Dzwonek do drzwi nie dawał mi spać. Jeszcze chwila ,minuta, sekunda.
Kto o 5 rano się do mnie dobija? Wstanę, albo nie. Czy ludzie nie mają zegarków?!
Usypiam i znów ten stukot. Nie no, wstaję ,przecieram zaspane oczy.
A na progu kto?
-Adrianne?  Co ty tu robisz?  Wiesz która jest godzina?  Po co ci ta walizka?
I dlaczego masz na sobie mój kaszmirowy sweter?
-Wprowadzam się do ciebie .A jeśli chodzi o sweter to jest mój ,widziałam podobny u ciebie ale ten ma jaśniejszy odcień.
Zdębiałam. Już nie myślałam o swetrze, ale o tym co do mnie powiedziała.
-Ale jak to ...co to znaczy „wprowadzam się”?!
-Do Dolores przyjechała siostra i musiała się u niej zatrzymać, więc nie robiłam problemu i wyprowadziłam się.
- I zamierzasz ze mną  mieszkać ,tu ? Razem? Na jednym łóżku? Ze wspólną łazienką?
-Tak, to takie trudne do zrozumienia? Weszła do mieszkania jak gdyby nigdy nic.


Zaczął się trening ,piłkarze Realu Madryt wyciskali z siebie ostatnie krople potu.
Murinho obserwował chłopców i systematycznie tłumaczył co trzeba poprawić.
-Dziś wraca Esperanza, znając ją nieźle się zabawiła. A swoją drogą dlaczego z nią nie pojechałeś? -Fabio spytał Crisa.
-Nie chciało mi się zresztą we Francji nie ma pięknych kobiet. –stwierdził Ronaldo
-Z narzeczoną na wakacjach Ronaldo wyrywa nowe dupy-Marcelo wpadł w śmiech a z nim reszta drużyny.
- Podaj do mnie-krzyczał Aveiro
-Co do ciebie przecież Ozil ma lepszą sytuacje żeby strzelić.-stwierdził wkurzony Benzema
Nie tylko ty jesteś w tej drużynie.
-Ok. ,ok. Ronaldo spojrzał na trenera Ten patrzył na niego z uniesionymi brwiami i przytaknął    na znak, że Benzema ma rację.
Nagle obok trenera pojawiła się Esperanza .Usiadła na ławce i obserwowała chłopaków, a w szczególności zerkała na Cristiano.

Nadeszła chwila odpoczynku. Chłopaki poszli do szatni.
-Ale się opaliła.Marcelo poinformował Crisa zdejmując koszulkę.
Nagle do pomieszczenia pół nagich mężczyzn weszła Esperanza.
Przekręciła oczami.
-Czuję w ustach smak dietetycznej Coli ,ktoś ma gumę? Spytała
Fabio podał jej miętówkę.
Dziewczyna podeszła do Ronaldo .
-Słuchaj Cris, wszystko sobie przemyślałam i doszłam do wniosku że dalej tak być nie może.
Odwróciła się i poruszając swoimi zgrabnymi nogami w obcisłej sukience wyszła.
Ronaldo stał jak kamień.
-Nowy tatuaż ? Fabio wybuchnął śmiechem, a Cristino wybiegł za nią trzaskając drzwiami.



 Esperanza siedziała na ławce z założoną nogą na nogę. Mlaskała gumą i przerzucała strony  jakiejś gazety. Aveiro usiadł obok.
-Zjawiasz się nagle i chcesz ze mną zerwać? Co się stało we Francji?
Dziewczyna zaczęła oglądać swoje paznokcie i wypaliła:
-Nie chciałam cię dręczyć,ale trudno.
Spojrzała na niego i machnęła rękami
-Nieważne,ok. więc:
Byłyśmy z Ritą w nocnym klubie.Zagadał do nas jakiś znany koszykarz i zaprosił na impreze.
Poszłyśmy,to było plażowe party.Wszyscy byli w kostiumach kąpielowych.Wpadłam w oko pewnemu reżyserowi i zaprosił mnie do tańa na tratwie ,miałam tańczyć a on nagrywał.
-Fascynujące ,ale możesz mi wytłumaczyć dlaczego ze mną zrywasz?
-Nagle noga mi się omsknęła .Wpadłabym do basenu ,a byłby to wielki obciach bo k®eciła to telewizja kablowa. I wtedy mnie uratował-romarzyła się
Ronaldo patrzył na nią z pytającą miną.
-Travolt Carmen.
-Co to za dziwaczne imię?- zirytował się Aveiro.
-Nie bardziej niż Cristino. Podniosła brwi do góry.
Występuje w Big Brother, już drugi sezon.
Ronaldo patrzył na nią z zniesmaczoną miną.
-Następne trzy dni pamiętam jak przez mgłę .Miałam wrażenie ,jakbyśmy znali się od tygodnia. Rozumieliśmy się bez słów. A w łóżku ,było nam tak dobrze. Westchnęła
Przed moim wyjazdem Travolt powiedział,że ma dla mnie niespodziankę. Na pamiątkę cudownych dni ,które spędziliśmy. I oto mój tatuaż .Dziewczyna odwróciła ramię na  którym widniał napis „Travolt my love”
-To wszystko?- oburzył się Aveiro
-Mniej więcej. Esperanza patrzyła w jeden punkt i wydawała się zahipnotyzowana .
Ale nie martw się ,możemy zostać przyjaciółmi .Uśmiechnęła się.
Wyobraź sobie że to wciąż boli spojrzała na tatuaż . A teraz lecę Travolt  na mnie czeka. Podniosła się z ławki , wyjęła jakiegoś lizaka i poszła w kierunku wyjścia o mało nie wywracając się na 20 cm szpilkach.

Do Cristino podbiegł Marcelo a za nim szedł śmiejący się Pepe.
Podsłuchiwali rozmowę ,więc wszystko już wiedzieli .
-Musisz coś zrobić bo twoja reputacja wisi na włosku .W jednej chwili z Casanovy i najlepszego sportowca możesz się zmienić w smętną ofiarę losu Poważnie stwierdził Pepe a Marcelo wybuchnął śmiechem.
-Za kogo ona się uważa ,na świcie jest miliardy kobiet ,a ja mogę mieć każdą z nich. Esperanza Rosatti nie jest nie zastąpiona. Stwierdził Cristino.
-Nie łódź się ,żadna nie zastąpi Esperanzy
-Niestety on ma rację .Potwierdził Marcelo
-Esperanza to instytucja. Każda dziewczyna chciała by być na jej miejscu i każdy chłopak chciałby ją przelecieć. Kontynuował  Pepe.
-Krótko mówiąc ona to ty z cyckami -Dodał Marcelo
-Mylicie się, ale nie ważne. Tak czy siak mogę przelecieć każdą i się z nią zaręczyć. Poinformował Ronaldo
-Żyjesz złudzeniami, a może chciałbyś udowodnić, że się mylę? Uśmiechnął się Pepe.
-Stary nie wykorzystuj słabości przyjaciela. Wtrącił Marcelo
-Mówisz jak moja matka. Skoro jest przekonany że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych
niech to udowodni. Co ty na to Cris?
-Proponujesz zakład?
-Tak, chyba że masz złamane serce
-Raz już przegrałeś. Uśmiechnął się Ronaldo A więc o co chcesz się założyć?
-To proste, ja wybieram dziewczynę a ty w 3 miesiące zrobisz z niej swoją narzeczoną.
-Ok, ok, dajmy sobie spokój. Wtrącił Marcelo
-Zakład stoi. Chłopaki złapali się za ręce.
-Teraz musimy tylko znaleźć kandydatkę. Uśmiechnął się Pepe.
-------------------------------------------------------------------------
Lena




czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 1

Kim jestem? Natalie Thomson .Jak wyglądam ? Jak każda inna dziewczyna.
Kończę studia ,ostatni rok prawie za mną.
Kierunek -prawo ,tak, tak beznadzieja .Niestety ojciec nie pozostawiał mi wyboru.Wykształcenie to podstawa -powtarzał.
Jeśli chodzi o nasze relacje ,nigdy nie miał dla mnie czasu ,nie interesowałam go i tyle .Był ,jest i będzie pracoholikiem,liczy się tylko firma ,wielki biznesmen.
Pewnie przez ten jego egoizm został sam,zostawiłyśmy go -ja i mama.Mama mieszka w Tokio, ja tu w Madrycie,co prawda Hiszpania to nie moje marzenie .Wolałabym Paryż -miasto miłości . Myślałam nad zmianą kierunku, może aktorstwo.W końcu skończyłam szkołę z dyplomem. Chociaż,w mundurze powinno mi być do twarzy ,albo usłyszeć takie :pani mecenas ,nie ukrywam było by miło.


-Jutro mecz-przypomniał Pepe
-No co ty -ironicznie odpowiedział Fabio
-Co ty taki nerwowy?
-Nic
-Przymknijcie sie- warknął Ronaldo
Nagle do szatni wpadł zdyszany Marcelo.
-Ale gorąco!
-Wiecie że trzeba sie rozluźnić przed jutrem?
-Impreza? Ruszając brwiami wtracił Pepe
-Dobry pomysł,u mnie?-zaproponował Aveiro
-Może być ,a na którą?I ewentualnie brać jakieś panienki?- spytał Marcelo
-19? Bierz ,bierz .Ja też jakieś załatwię.
Trener szedł do swojej drużyny z myślą jak ich zmotywować ,czy to w ogóle potrzebne? To mądrzy
 faceci myślał ,ale jakieś słowo otuchy to zawsze coś .
- Chłopaki jutro ważny dzień pierwszy mecz w sezonie.Musicie się wyspać ,trening jutro o 15 .
-Jak ktoś sie spóźni to niedostanie obiadu?zapytał poważnie Pepe
-Porabało cię -zaśmiał się Fabio
 -Takie teksty są żałosne,dobrze wiesz że każdy je obiad u siebie.A zresztą tobie to przydałaby się lekka dieta. - dodał z uśmiechem Marcelo


Chodziłam po kuchni urzalając sie nad własnym życiem .Ugotować coś ?Przecież  ja nie umiem.Otworzyłam książkę kucharską, którą dostałam od Margaret ,mojej kochanej kumpeli ze studiów .Co prawda ona  studiuje gastronomie, ale uczelnie są naprzeciwko siebie. Poznałyśmy się dzięki Marcusowi -nasz wspólny przyjaciel.
 Nagle usłyszałam swój ekstrawagancki dzwonek"Back in time " 
-Halo?
-Natalie to ty?
-Tak a kto mówi? -spytałam zdziwiona
-Adrianne
 -No hej.
-Słuchaj  mam prośbę...
-Tak?
- Zaprosił mnie na randkę,wiele nas łączy lubimy horrory,podróże ,imprezy...jest taki romantyczny.
-Kto?
-Pamiętasz Davida?
-Yhym- wydukałam .Przez głowę przmkneło mi tyle twarzy,przecież Adrianne nie miała jednego Davida ...ale chyba wiedziałam o którego chodzi,niebieskooki blondyn z ciemną karnacją.Adi budziła mnie co rano  pytaniami w co się ubrać.Teraz już wiem dla kogo tak się stroiła.
-Bo ja... Nie wiem czy to dobry pomysł, bo on mnie zaprosił na mecz.
Ugryzłam sie w język żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Adrianne ,zartujesz ?Idz ,to fajny chłopak.Szczerze mówiąc wcale tak nie myślałam ,nie miałam jak myśleć .Przecież prawie wcale go nie znałam.
-A pójdziesz ze mną?
- Na twoja randkę? usmiechnęłam sie do telefonu.
-Proszę,Nat
-Ok,to o której ?
- 17,do jutra -odpowiedziała uradowana.





W domu u Aveiro panował hałas i totalny nieład .Fabio stał przy stole od bilarda i knuł jak wykiwać  jednego przystojniaka. Właśnie toczył walkę o zwrócenie uwagi ,stojących niedaleko kobiet.Marcelo nerwowo walił w ścianę ,dowiedział się ze brunetka z salonu samochodowego niestety  jest mężatką. Cristiano i Pepe stali oparci o barierkę na piętrze przyglądając się pijanemu towarzystwu.
-Patrz na te blondynkę przy barze -Pepe szturchnął Crisa
Ronaldo obmierzył ją wzrokiem
-No niezła
-Niezłą ma dupcie,ciagle na mnie spogląda-pochwalił się Pepe
-Ta jasne,myślisz że na ciebie leci?zaśmiał się Aveiro
-No tak,a co może ty byś ja wyrwał ?
-Tak-uśmiechnął się Ronaldo
-zakład ?spytał pewny siebie Pepe
-Stoi,a o co?
-Będziesz mi prał skarpetki przez miesiąc ,albo ja tobie
-Ok, będzie moja -Cris wyprostował się i ruszył ku dziewczynie.

Ronaldo podszedł do swojej ofiary z nieziemskim uśmiechem na twarzy.Ona od razu odwdzięczyła się i pokazała to samo.Była ładna, ale mało inteligentna to było widać.Cristiano zaczęły nudzić takie zdobycze,ale cóż ,zakład to zakład .
-Cześć - zaczął
-Hej
-Cristiano miło mi
-Dominica- uśmiechnęła się słodko patrząc mu w oczy.
-Napijesz sie ?spytał
-Tak,może być Mojito
-Mojito i wódka z lodem -poprosił barmana
-Ładna jesteś - uśmiechnął się cwaniacko ,widząc jej wypieki na twarzy



Pepe od początku ich obserwował ,dołączył do niego Fabio któremu znudził się bilard ,wiedział już o zakładzie i powiedział koledze, żeby już odkładał  na  proszek do prania.
-Ta ,jeszcze zobaczymy- odpowiedział niby obrażony Pepe
- Właśnie widzimy- Fabio zaczął sie śmiać
Pepe spojrzał w stronę baru ,Cris szedł właśnie w kierunku  swojej sypialni z uwieszoną na ramieniu dziewczyną.
———————————————————————————
Pierwszy rozdział za nami,mam nadzieje ze ktoś to w ogóle przeczyta.
Komentujcie jeśli wam się podoba albo nie podoba . Kolejne rozdziały są dużo lepsze, pierwszy był pisany dawno a teraz nie będę go zmieniać. Czytajcie dalej a na pewno nie pożałujecie ;*

Buziole;*
Lena